piątek, 2 września 2016

Rozdział 2

- Hermi zobacz jaka śliczna sukienka, będzie pasowała na ciebie idealnie. - To mówiąc pokazała przyjaciółce czerwoną sukienkę bez ramiączek, sięgającą lekko nad połowę uda i przepasana była srebną wstążką.
- Nie wiem Ginny, nie jest trochę za krótka? - Spytała z powątpieniem.
- No coś ty jest idealna. Teraz jazda do przymierzalni, a ja ci poszukam jakiś fajnych ciuchów i bez żadnego ale. -  powiedziała widząc, że brązowooka już otwiera buzię, żeby coś powiedzieć. -  Obiecałaś, że to będzie nasz rok, w którym  pokażemy się z zupełnie innej strony.
- Tak obiecałam i słowa dotyrzymam, a więc bierz się do roboty i znajdź coś porządnego. -  Uśmiechnęła się, widząc, że humor Rudej od razu uległ zmianie.
- Coś czuję, że będę tego żałować. - Szepnęła do siebie.
Będąc już w przymierzalni, musiała sama przed sobą przyznać, że Ginny miała rację co do tej sukienki. Była dla niej wprost stworzona.
- Mionka pokaż się. -  Zza zasłonki dobiegł ją głos Rudej. Ona sama nie mając innego wyjścia, uchyliła materiał kurtyny. - Wow, wyglądasz cudowne, bierzemy ją. Tutaj masz jeszcze parę ciuszków do przymiarki. -  Podała jej dosyć pokaźny stosik krótkich spódniczek, koszulek,  sukienek i spodni.

- Dobra, czyli ciuchy już mamy. Teraz jeszcze idziemy kupić jakieś buty i musimy skoczyć po jakieś  kosmetyki dla ciebie Hermi.
Całą końcówkę wakacji  Ginny uczyła Hermionę wszystkich sztuczek związanych z makijażem. Mimo, że była o rok młodsza, ze względu na Harry'ego postanowiła poprawiać swoją urodę już w piątej klasie, tak więc teraz miała to w małym palcu.   Brązowooka  bardzo szybko się w tym połapała i teraz wychodzi jej to lepiej niż niektórym po latach praktyk.
- Zaraz za rogiem jest dobry sklep z butami, a po drugiej stronie ulicy  są chyba trzy sklepy z kosmetykami. Może tam coś znajdziemy. -  Ginny powiedziała z uśmiechem do przyjaciółki.
Chwilę później dziewczyny obładowane torbami szły w kierunku wskazanym przez Rudą.
Kiedy wróciły do domu,  zakupy zostawiły w salonie, a same poszły do kuchni zrobić sobie herbaty. Hermiona wstawiła wody, a Ginn wyjeła ciastka i położyła na stole. Czynności dziewcząt przerwało stukanie do okna. Na parapecie siedziała  szara sowa i uderzała dziobem w szybę. Herm otworzyła okno, przez które wleciał ptak, usadowił się na oparciu krzesła i wystawił nóżkę do której przywiązany był list. 
- Mionka to chyba z Hogwartu, zaadresowane jest na ciebie, o co może chodzić, jak myślisz? - Ginny z zaciekawieniem spoglądała na kopertę, jednocześnie karmiąc sowę ciastkami.
Brązowooka  odwiązała kopertę, po czym nerwowym ruchem ją otworzyła i przeczytała na głos.

            Szanowna Panno Granger

         Jako dyrektorka Szkoły Magii i         Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jako, że podczas nauki miała pani najwyższe wyniki chciałabym Panią prosić o przyjęcie pozycji prefekta naczelnego Hogwartu.  W związku z tym otrzymuje Pani wiele przywileji między innymi własne dormitorium. Zyskuje Pani też nowe obowiązki, ale aby je poznać zapraszam na zebranie prefektów w przedziale pierwszym Express Hogwart's.
      Prosiłabym o niezwłoczne udzielenie odpowiedzi.
      Wiem, iż jutro zamierza Pani odwiedzić dom Państwa Weasley, chciałabym aby przekonała Pani Georga Wesley'a do powrotu do szkoły, ufam, że wie Pani w jakim celu.
                                         Z poważaniem
                                  Minerwa McGonagall

                       ✴✴✴✴✴✴✴

Z domu blondyna teleportowali się odrazu do niedużej magicznej miejscowości położonej około 40 kilometrów od Londynu.   Na głównej ulicy znajdowały się tylko i wyłącznie sklepy. Chłopcy udali się do pierwszego sklepu po prawej stronie. Kiedy otworzyli drzwi, po sklepie rozniósł się dźwięk dzwonka. Dzisiaj wyjątkowo w sklepie nie było tłumu, tylko sprzedawca, oni i jakiś dwóch facetów, którzy właśnie zbierali się do wyjścia.
- Dzień dobry Panie Galvin. - Przywitał się ciemnoskóry chłopak.
- O dzień dobry chłopcy. - Na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech. -  Hmm, zgaduję, że mam podać to co zawsze?
- Oczywiście, tylko tym razem trochę  więcej.
-  Dobrze,  a więc ile sobie życie?
- Jako, że nie prędko tu zawitamy, a potrzebujemy mieć dosyć spory zapas to  po pięćdziesiąt na głowę. -  Blondyn wyszczeżył zęby. Sprzedawcy w tym czasie o mało co oczy na wierzch nie wylazły.
- To dużo nawet jak na was, robicie jakąś imprezę, że potrzebujecie aż tyle? -  Spytał Pan Galvin nadal w lekkim szoku.
- Nie, wramy na siódmy rok do Hogwartu i potrzebujemy coś, żeby tam przeżyć. Ognista jest najlepszym rozwiązaniem. - Odpowiedział szybko Blaise.
-  Ach Hogwart, oczywiście już wam pakuje . -  Mówiąc to zaczął wkładać butelki do skrzynek.
Po chwili chłopcy wynosili ze sklepu cztery skrzynki alkoholu. A w następnej byli w pokoju blondyna.
- Smoku, jest pewna sprawa o której nie pomyśleliśmy,  jak my to do cholery dowieziemy do Hogwartu, tak, żeby McSztywna nas nie nakryła? Butelkę, albo nawet i z pięć to nie problem, ale cztery skrzynki?!
-    Zab, ogarnij się, to, że Ty o czymś nie pomyślałeś to już normalne, ale ja jako twój najprzystojniejszy, najseksowniejszy, najwspanialszy i najmądrzejszy...
 - Zapomniałeś o skromności - rzucił Blaise
- No tak, najmądrzejszy i najbardziej skromny przyjaciel pomyślałem o wszystkim. - Draco posłał brunetowi głupkowaty uśmiech. - Mamy do wyboru dwie opcje, pierwsza możemy te skrzynki zmniejszyć i wrzucić do walizki, jednak jest szansa, że butelki mogą się potłuc. Druga opcja jest troszeczkę bardziej czasochłonna, ale bezpieczniejsza dla butelek. Jak zapewne pamiętasz mamy w dormitorium kominek podłączony do sieci Fiuu , więc kiedy dojedziemy do szkoły wystarczy tylko wejść do kominka, przenieść się do mnie, wziąć skrzynki i wrócić.
- Wolę drugą opcję, nie chce ryzykować stracenia życiodajnych płynów.

-----------------------*************----------------------

Hejo to ja, przepraszam że tak późno wstawiam rozdział. Miałam małe problemy, okazało się że mam boleriozę i wylądowała za badaniach w szpitalu. Teraz muszę brać antybiotyki przez miesiąc,  potem znowu mam testy na bolerię i jeżeli nie przejdzie to kolejny miesiąc  antybiotyk.
Ale mniejsza o to, jestem już i wstawiam rozdział drugi, może nie jest dużo dłuższy, ale jest.  Odnośnie wcześniejszego rozdziału, jedna sytuacją mogła wywołać niejasności. Lavender Brown nie zginęła na bitwie, jest to jedyna (A może jednak nie jedyna?)  osoba która ją przeżyła.
Życzę miłego dnia

Lavanal :*

niedziela, 24 lipca 2016

Rozdział 1

To już koniec, wojna została zakończona. Voldemort gnije w piekle razem ze swoimi poglądami. Praktycznie wszyscy Śmierciożercy zostali złapani i oczekują na swój proces. Świat czarodzieji wrócił do normy. Strach o życie i zdrowie swoich bliskich zniknął. Wszyscy bawią się  nie myśląc o przyszłości. Lecz mimo wszystko pośród tłumów czarodzieji świętujących zwycięstwo, są też tacy,  którzy zastanawiają się jak potoczy się ich dalsze życie.

Dziewczyna o długich brązowych włosach właśnie przewracała się z boku na brzuch, bezskuteczne próbując zasłonić swoją  twarz przed promieniami słońca padającymi na jej łóżko.
- Ehh głupie słońce, czemu ja nie zasłoniłam tych pieprzonych zasłon. - Mruczała pod nosem zwlekając się z łóżka. Bardzo ociężale dotarła do szafy i wyciągnęła z niej bieliznę, mietowe szorty i białą bluzkę na ramiączkach. Potem zniknęła w łazience.  Po piętnastu minutach Hermiona wyszła z łazienki  i stanęła nad łóżkiem swojej rudowłosej przyjaciółki.
- Przykro mi Ginn, ale skoro ja nie śpię to Ty też nie będziesz. - Powiedziała z mściwym uśmiechem, po czym sięgnęła po różdżkę.
- Aquamenti!
Strumień wody wystrzelił z patyka na śpiącą  dziewczynę, która zerwała się z łóżka jak opażona.
- Ty wredna małpo! Niech ja cię tylko dorwę, to ci te kłaki z głowy powyrywam!
- Tak, tak, słyszę to już  chyba z setny raz w tym tygodniu. Ginn...  na twoim miejscu bym się jednak przebrała w coś,  hmm pomyślmy,  o wiem, w coś suchego i odpowiedniego do wyjścia na miasto. -  Rzuciła, obserwując przyjaciółkę, która na swoją mokrą, różową piżamę zakłada intensywnie zielony sweter. -  Za dziesięć minut widzę cię w kuchni gotową do wyjścia.
Ruda popatrzyła na to co ubrała i już bez słowa wstała i poszła do łazienki.
Hermiona zeszła do kuchni, po drodze przypominając sobie wszystkie szczęśliwe lata  w tym domu spędzone razem z rodzicami. Na wspomnienie o rodzicach w oczach dziewczyny zebrały się łzy. Przez prawie miesiąc szukała ich w Australii, ale kiedy tylko natrafiła na jakiś znak , który mógłby pomóc ich odnaleźć, ślad od razu się urywał. Zaprzestała więc wtedy poszukiwań i postanowiła pomóc odbudować Hogwart. Co z mieszkaniem? Pani Weasley zaprosiła ją do Nory, ale Hermonia nie miała ochoty spędzać zbyt dużo czasu ze swoim byłym chłopakiem. Ron. Kiedy o nim pomyślała zachciało jej się śmiać.  Sama nie wiedziała co w nim wcześniej widziała. Może to było to, że spędzili ze sobą siedem lat jako najlepsi przyjaciele, wiedząc o sobie wszystko? Nie, to nie było to, bo przecież z Harrym było dokładnie to samo. On zawsze był tak chorobliwie o wszystko zazdrosny, kiedy tylko jakiś chłopak na nią popatrzył, robił jej awanturę. On sam w tym czasie, w którym się z nią spotykał, zerkał ukradkiem na Lavender Brown. Przestało im się wtedy układać. Ona pojechała szukać rodziców, a on został i pomagał w Hogwardzie. Kiedy wróciła do z Australii, zastała go w jego pokoju, obciskującego się z Lavender. Potrząsnęła głową. Nie myśl teraz o tym, tak jest lepiej. Nie pasowaliśmy do siebie. Ważne, że nadal jesteśmy przyjaciółmi.Chwilę potem do kuchni przyszła Ginny ubrana w czarne szorty i koronkową bluzkę w kolorze szmaragdu, która idealnie pasowała do jej ognistych włosów.
-  Mmm, ale ładnie pachnie. Umieram z głodu. -  Wyszczerzyła zęby w uśmiechu i usiadła do stołu. Nałożyła sobie na talerz trzy naleśniki, które posmarowała dżemem truskawkowym.
 - Miona, co ty na to żeby jutro pójść na jakąś dyskotekę? -  Spytała z nadzieją.
- A jutro przypadkiem nie mamy jechać do Nory? Przecież twoja mama chciała z nami o czymś porozmawiać.
- Ughh, czy ty specjalnie wszystko tak planujesz, żeby nie mieć wolnego czasu? Ale skoro taka jesteś, to już cię uswiadamiam, że w Hogwarcie będziesz chodziła że mną na wszystkie imprezy. I bez żadnego sprzeciwu. - dodała widząc minę przyjaciółki.
- No już dobra, jak sobie księżniczka życzy. A teraz chodźmy na to miasto, bo musimy sobie jakieś ciuchy kupić  przed wyjazdem. Wszystko się jakoś skurczyło, a jedziemy już za cztery dni.

                         ✴✴✴✴✴✴✴

- Draco!! Draco gdzie jesteś?!! - Już od dobrych dziesięciu minut w domu blondyna słychać było głos Zabiniego. Po chwili na jego twarz wypłynął uśmiech, aby potem wydrzeć się na całe gardło - Mam ognistą!!
- Już idę Diable. - Rozległ się głos Smoka. Który gdy tylko doszedł do przyjaciela spytał. - No to gdzie masz ognistą?
Blaise tylko wzruszył ramionami i powiedział -  Jeszcze jej nie mam, ale inaczej to bym cię nie znalazł. Dobra, ale skoro mowa o alkoholu, to właśnie po ciebie przyszedłem. -  Blondyn zrobił zdziwioną minę. - No wiesz trzeba uzupełnić zapasy przed powrotem do szkoły, został nam niecały tydzień.
- No dobra, poczekaj idę po jakieś pieniądze i skoczymy do jakiegoś sklepu.

-------------------------**********--------------------------
Mamy i nasz rozdział pierwszy. Może jest trochę krótki, ale z czasem będą dłuższe.  Jeżeli się uda to w niedzielę będzie kolejny. Ale jeśli nie to byłby dopiero po 11 sierpnia, ponieważ jadę na obóz taneczny, na którym nie możemy używać telefonów.

Pozdrowienia dla Was :*
Lavanal

poniedziałek, 11 kwietnia 2016

Siemka

Witam Was na tym blogu. Na wstępie mówię, że jest to mój pierwszy blog od ponad trzech lat (wcześniejszy blog usunięty) . Niepamiętam już  nawet jak to jest kiedy się coś pisze. Teraz coś odnośnie bloga. Jak pewnie zauważyliście będzie to dramione. Wiele jest blogów o tej tematyce, ale postaram się aby ten był wyjątkowy. Akcja będzie rozgrywała się po wojnie, kiedy to bohaterowie wracają do Hogwartu ukończyć ostatni rok nauki. Nie będzie wyglądało to tak,  że Draco odrazu przeprosi Mionę i padną sobie w objęcia. Co to, to napewno nie. Czasem odbędą się sprzeczki między Złotym Trio, w których może dojść do rękoczynów. Hmm i chyba więcej zdradzać nie będę, bo popsuje to cały nastrój opowiadania. Mam nadzieję,  że się spodoba.
Pozdrowionka :*

--------------------------********----------------------------

               Dopisek z dnia 22 lipca

Chcę Was przeprosić za brak jakiegokolwiek posta. Kurczę,  no słabo mi to poszło... No cóż nie powinnam się w ogólę usprawiedliwiać. No, ale muszę się wytłumaczyć. Zacznijmy może od tego, że zaraz po tym jak założyłam bloga wyjechałem na trzy tygodnie do sanatorium w którym to nie można było używać żadnej elektroniki, tak więc zostałam bez kontaktu ze światem. Kiedy wróciłam zaczęłam pisać rozdziały na komputerze. Później czas leciał mi tak szybko, że nawet się nie obejrzałam, a było zakończenie roku. Na samym początku wakacji nie obeszło by się bez rozwalenia czegokolwiek, a co było ofiarą spytacie? Mój laptop. Szłam i poślizgnęłam się na schodach razem z laptopem. Niestety nie udało się odzyskać żadnych informacji, w tym rozdziałów. Został mi telefon, ale tutaj też mamy problem. Nie pamiętałem hasła. Dopiero wczoraj mi się udało trafić na właściwe. Więc wróciłam z przeprosinami i obietnicą, że do przyszłej niedzieli napewno pojawi się przynajmniej jeden rozdział.
W sumie to wiem, że nikt tego nie czyta, ale co się dziwić, najpierw to trzeba coś napisać.
Proszę Was o wybaczenie.

Lavanal :*