- Hermi zobacz jaka śliczna sukienka, będzie pasowała na ciebie idealnie. - To mówiąc pokazała przyjaciółce czerwoną sukienkę bez ramiączek, sięgającą lekko nad połowę uda i przepasana była srebną wstążką.
- Nie wiem Ginny, nie jest trochę za krótka? - Spytała z powątpieniem.
- No coś ty jest idealna. Teraz jazda do przymierzalni, a ja ci poszukam jakiś fajnych ciuchów i bez żadnego ale. - powiedziała widząc, że brązowooka już otwiera buzię, żeby coś powiedzieć. - Obiecałaś, że to będzie nasz rok, w którym pokażemy się z zupełnie innej strony.
- Tak obiecałam i słowa dotyrzymam, a więc bierz się do roboty i znajdź coś porządnego. - Uśmiechnęła się, widząc, że humor Rudej od razu uległ zmianie.
- Coś czuję, że będę tego żałować. - Szepnęła do siebie.
Będąc już w przymierzalni, musiała sama przed sobą przyznać, że Ginny miała rację co do tej sukienki. Była dla niej wprost stworzona.
- Mionka pokaż się. - Zza zasłonki dobiegł ją głos Rudej. Ona sama nie mając innego wyjścia, uchyliła materiał kurtyny. - Wow, wyglądasz cudowne, bierzemy ją. Tutaj masz jeszcze parę ciuszków do przymiarki. - Podała jej dosyć pokaźny stosik krótkich spódniczek, koszulek, sukienek i spodni.
- Dobra, czyli ciuchy już mamy. Teraz jeszcze idziemy kupić jakieś buty i musimy skoczyć po jakieś kosmetyki dla ciebie Hermi.
Całą końcówkę wakacji Ginny uczyła Hermionę wszystkich sztuczek związanych z makijażem. Mimo, że była o rok młodsza, ze względu na Harry'ego postanowiła poprawiać swoją urodę już w piątej klasie, tak więc teraz miała to w małym palcu. Brązowooka bardzo szybko się w tym połapała i teraz wychodzi jej to lepiej niż niektórym po latach praktyk.
- Zaraz za rogiem jest dobry sklep z butami, a po drugiej stronie ulicy są chyba trzy sklepy z kosmetykami. Może tam coś znajdziemy. - Ginny powiedziała z uśmiechem do przyjaciółki.
Chwilę później dziewczyny obładowane torbami szły w kierunku wskazanym przez Rudą.
Kiedy wróciły do domu, zakupy zostawiły w salonie, a same poszły do kuchni zrobić sobie herbaty. Hermiona wstawiła wody, a Ginn wyjeła ciastka i położyła na stole. Czynności dziewcząt przerwało stukanie do okna. Na parapecie siedziała szara sowa i uderzała dziobem w szybę. Herm otworzyła okno, przez które wleciał ptak, usadowił się na oparciu krzesła i wystawił nóżkę do której przywiązany był list.
- Mionka to chyba z Hogwartu, zaadresowane jest na ciebie, o co może chodzić, jak myślisz? - Ginny z zaciekawieniem spoglądała na kopertę, jednocześnie karmiąc sowę ciastkami.
Brązowooka odwiązała kopertę, po czym nerwowym ruchem ją otworzyła i przeczytała na głos.
Szanowna Panno Granger
Jako dyrektorka Szkoły Magii i Czarodziejstwa w Hogwarcie. Jako, że podczas nauki miała pani najwyższe wyniki chciałabym Panią prosić o przyjęcie pozycji prefekta naczelnego Hogwartu. W związku z tym otrzymuje Pani wiele przywileji między innymi własne dormitorium. Zyskuje Pani też nowe obowiązki, ale aby je poznać zapraszam na zebranie prefektów w przedziale pierwszym Express Hogwart's.
Prosiłabym o niezwłoczne udzielenie odpowiedzi.
Wiem, iż jutro zamierza Pani odwiedzić dom Państwa Weasley, chciałabym aby przekonała Pani Georga Wesley'a do powrotu do szkoły, ufam, że wie Pani w jakim celu.
Z poważaniem
Minerwa McGonagall
✴✴✴✴✴✴✴
Z domu blondyna teleportowali się odrazu do niedużej magicznej miejscowości położonej około 40 kilometrów od Londynu. Na głównej ulicy znajdowały się tylko i wyłącznie sklepy. Chłopcy udali się do pierwszego sklepu po prawej stronie. Kiedy otworzyli drzwi, po sklepie rozniósł się dźwięk dzwonka. Dzisiaj wyjątkowo w sklepie nie było tłumu, tylko sprzedawca, oni i jakiś dwóch facetów, którzy właśnie zbierali się do wyjścia.
- Dzień dobry Panie Galvin. - Przywitał się ciemnoskóry chłopak.
- O dzień dobry chłopcy. - Na twarzy mężczyzny zagościł uśmiech. - Hmm, zgaduję, że mam podać to co zawsze?
- Oczywiście, tylko tym razem trochę więcej.
- Dobrze, a więc ile sobie życie?
- Jako, że nie prędko tu zawitamy, a potrzebujemy mieć dosyć spory zapas to po pięćdziesiąt na głowę. - Blondyn wyszczeżył zęby. Sprzedawcy w tym czasie o mało co oczy na wierzch nie wylazły.
- To dużo nawet jak na was, robicie jakąś imprezę, że potrzebujecie aż tyle? - Spytał Pan Galvin nadal w lekkim szoku.
- Nie, wramy na siódmy rok do Hogwartu i potrzebujemy coś, żeby tam przeżyć. Ognista jest najlepszym rozwiązaniem. - Odpowiedział szybko Blaise.
- Ach Hogwart, oczywiście już wam pakuje . - Mówiąc to zaczął wkładać butelki do skrzynek.
Po chwili chłopcy wynosili ze sklepu cztery skrzynki alkoholu. A w następnej byli w pokoju blondyna.
- Smoku, jest pewna sprawa o której nie pomyśleliśmy, jak my to do cholery dowieziemy do Hogwartu, tak, żeby McSztywna nas nie nakryła? Butelkę, albo nawet i z pięć to nie problem, ale cztery skrzynki?!
- Zab, ogarnij się, to, że Ty o czymś nie pomyślałeś to już normalne, ale ja jako twój najprzystojniejszy, najseksowniejszy, najwspanialszy i najmądrzejszy...
- Zapomniałeś o skromności - rzucił Blaise
- No tak, najmądrzejszy i najbardziej skromny przyjaciel pomyślałem o wszystkim. - Draco posłał brunetowi głupkowaty uśmiech. - Mamy do wyboru dwie opcje, pierwsza możemy te skrzynki zmniejszyć i wrzucić do walizki, jednak jest szansa, że butelki mogą się potłuc. Druga opcja jest troszeczkę bardziej czasochłonna, ale bezpieczniejsza dla butelek. Jak zapewne pamiętasz mamy w dormitorium kominek podłączony do sieci Fiuu , więc kiedy dojedziemy do szkoły wystarczy tylko wejść do kominka, przenieść się do mnie, wziąć skrzynki i wrócić.
- Wolę drugą opcję, nie chce ryzykować stracenia życiodajnych płynów.
-----------------------*************----------------------
Hejo to ja, przepraszam że tak późno wstawiam rozdział. Miałam małe problemy, okazało się że mam boleriozę i wylądowała za badaniach w szpitalu. Teraz muszę brać antybiotyki przez miesiąc, potem znowu mam testy na bolerię i jeżeli nie przejdzie to kolejny miesiąc antybiotyk.
Ale mniejsza o to, jestem już i wstawiam rozdział drugi, może nie jest dużo dłuższy, ale jest. Odnośnie wcześniejszego rozdziału, jedna sytuacją mogła wywołać niejasności. Lavender Brown nie zginęła na bitwie, jest to jedyna (A może jednak nie jedyna?) osoba która ją przeżyła.
Życzę miłego dnia
Lavanal :*